galeria zdjęć z Niemiec: http://www.facebook.com/media/set/?set=a.10150358717089073.401511.555969072&l=886c05bdec&type=1

galeria zdjęć z Indii: http://www.facebook.com/media/set/?set=a.10150242806114073.366015.555969072&l=363fc7b216

wtorek, 9 sierpnia 2011

No i stało się... NIEMCY


No i stało się – znowu opuściłam naszą kochaną ojczyznę… Tym razem trafiła się delegacja mniej egzotyczna, bo zaledwie jedną granicę przejechałam. Za to wkroczyłam na teren wroga.  Tak, tak, jestem obecnie u zachodnich sąsiadów i wygląda na to, że zabawię tu dłużej. 

Pierwsze wrażenia  – jest pięknie! A co! 

Zacznijmy od podróży. Wsiadłam do autobusu w niedzielne popołudnie – tuż przed oberwaniem chmury w Łodzi i ani się obejrzałam, a już byłam w Norymberdze. Umiejętność spania w środkach transportu znów okazała się bezcenna. Do Herzogenaurach dostałam się taksówką (rozpracowywanie pociągów zostawiam sobie na następny raz). Przez 25 km drogi taksówkarz się słowem nie odezwał, aż do ostatniej prostej. Na jakieś 5 min. przed końcem jazdy zaczął konwersacje i już po kilku słowach wiedziałam, że jest Polakiem. Narzekał dopóki nie oddaliłam się od taksówki, a ja poczułam się jak w domu...

Herzogenaurach

Mieszkanie, które sobie znalazłam, usytuowane jest w samym centrum 23-tysięcznego miasteczka. Do swojej dyspozycji mam pokój z łazienką, a kuchnię i pokój dzienny dzielę z drugim pokojem. Pierwszego dnia nie miałam okazji poznać swoich współlokatorów, ale słyszałam przez drzwi dwa męskie głosy i już snułam wizje nawiązywania pojednania polsko-niemieckiego przy lokalnym piwku. Dzisiaj rano wizje prysły, bo okazało się, że mieszkam z 2 Rosjanami/Bułgarami/Ukraińcami, a każdy z nich, na oko, w wieku mojego taty… Cóż, rzeczywistość często odbiega od wyobrażeń. 

Sympatyczną niespodzianką, jaka mnie tu spotkała, jest bezpośrednie sąsiedztwo kawiarenki, skąd nad ranem rozchodzi się zapach kawy i świeżych ciastek (znajduje się ona na parterze budynku, w którym mieszkam). Moja silna wola co dzień będzie wystawiana na próbę! A jakby próby nie przeszła, to jakiś kilometr od domu mam las, który już oczywiście sprawdziłam pod kontem ścieżek biegowych i jestem zachwycona! Wszystko zadbane, oznaczone, teoretycznie trudno się zgubić – chociaż, co to dla mnie? Spotkałam kilku biegaczy i już zauważyłam różnice. Wszyscy spuszczają wzrok przebiegając koło Ciebie, w przeciwieństwie do łódzkich Łagiewnik, gdzie biegacze witają się ze sobą machnięciem ręki. Ciekawe, czy to domena Niemców, czy po prostu potraktowali mnie jako Outsidera, bo biegałam w strojach firmy konkurencyjnej do tej, której kolebką jest Herzogenaurach? Aha, no i znalazłam lokalny bieg na 10km na początku września, na który już się zapisałam. Formularz cały po niemiecku (o zgrozo!) dobrze że jest Google translator (pewnie jeszcze nie raz się przyda)!

Teraz coś o nowej pracy. Stojąc przy recepcji w oczekiwaniu na tymczasową wejściówkę zobaczyłam jakichś kilkunastu rodowitych Infosysian (czyt. Hindusów). W sumie to przewinęło się ich więcej niż Niemców <sic!>. Czyżby mnie czekała powtórka z Indii? Czas pokaże, ale pierwsze 2 dni minęły w bardzo miłej atmosferze. Zostałam wprowadzona w tajniki kupowania tańszej kawy, miejscówkach na lunch, a i poinformowana o wyprzedażach w pobliskim outlecie. Okazało się też, że raczej nikt tu nie przywiązuje tu wagi do biznesowego wyglądu, bo ¾ pracowników pomyka po biurze w adidaskach i adekwatnych sportowych koszulkach. Po takim widoku na korytarzach, nie powinna mnie zatem zdziwić konsola Xbox Kinetic i piłkarzyki w kantynie...  Od razu widać, że to porządna firma, która dba o pracowników!

Herzogenaurach - Stare Miasto

4 komentarze:

  1. hej, no i doczekałam się nowego wpisu:D lubie Twój blog, jakbym z Tobą rozmawiała,a nie czytała.

    pzdr,
    Beata

    OdpowiedzUsuń
  2. dzieki Beata za miłe słowa! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nice ]:))) do zo Mała

    Fryta

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja też zostałem regularnym czytelnikiem.
    Trzym się u tych złych niemców!

    Marcjanek

    OdpowiedzUsuń