galeria zdjęć z Niemiec: http://www.facebook.com/media/set/?set=a.10150358717089073.401511.555969072&l=886c05bdec&type=1

galeria zdjęć z Indii: http://www.facebook.com/media/set/?set=a.10150242806114073.366015.555969072&l=363fc7b216

środa, 31 sierpnia 2011

Niemcy 6


norymberskie grillowane kiełbaski
  1. W supermarkecie znalazłam maszynę do chleba. Podchodzisz, naciskasz guzik, i dostajesz ciepły wypiek. WOW!
  2. Żeby poczuć się jak dziecko, pojechałam do zoo w Norymberdze. Kupiłam sobie precla w kształcie delfinka (to w związku z nowo-otwartym delfinarium), postałam w kulturalnej kolejce i weszłam. Przyznam szczerze, że nie było to może tanzańskie safari, ale i tak zrobiło na mnie wrażenie – duże przestrzenie, zadbane wybiegi, dużo atrakcji dla najmłodszych. I pewnie gdybym miała lat 8 a nie 28 to bym spędziła tam caluśki dzień, a tak obleciałam w 1.5 godziny.
  3. Nie rozumiem zasady działania niemieckiej kolei… Jechałam z Erlangen do Mogeldorfu (3 stacje za Nurnberg HBF) i zapłaciłam za to 3.8 € – tyle samo, co Erlangen – Nurnberg HBF (czyli 3 stacje bliżej). W drodze powrotnej chciałam zahaczyć o starówkę, więc najpierw podjechałam 3 stacje Mogeldorf-Nurnberg HBF – bilet 2.1€, a później Nurnberg HBF – Erlangen 3.8 €. Czyli wyszło, że w jedną stronę bilet kosztował 3.8 €, a w drugą 5.9 € ? Na dodatek w drodze powrotnej pociąg wyjechał z 25min opóźnieniem, bo się następna stacja paliła…
  4. Stare Miasto Norynbergi jest rzeczywiście piękne. Pogoda dopisała, więc miło było pospacerować. Dowiedziałam się, że Norymberga słynie z grillowanych kiełbasek, więc postanowiłam spróbować. Jakież było moje zdziwienie, jak podano mi je na aluminiowym talerzu rodem z Misia! Nie mniej, w smaku były dobre – zwłaszcza w połączeniu z surówką z kiszonej kapusty i bawarskim piwem. Polecam! 
  5. A w niedziele rzeczywiście wszystko poza kawiarniami, lodziarniami i restauracjami jest pozamykane. Dziwnie jakoś.

poniedziałek, 29 sierpnia 2011

(nie) krypto reklama


Jako, że miło wiedzieć dla kogo się pracuje, pogrzebałam troche w internecie i znalazłam kilka ciekawostek z historii Adidasa. Oto one.

Adolf ‘Adi’ Dassler zaczął produkować buty sportowe w pralni matki w Herzogenaurach zaraz po tym jak wrócił z I Wojny Światowej. W lipcu 1924 roku dołączył do niego brat Rudolf ‘Rudi’ Dassler tworząc Gebrüder Dassler Schuhfabrik

Jako że w tamtych czasach nie można było polegać na elektryczności bracia nieraz musieli napędzać swoje urządzenia poprzez pedałowanie na rowerku stacjonarnym.

Przed Igrzyskami w 1936 Adi pojechał, jedną z pierwszych autostrad, do wioski olimpijskiej z walizką pełną butów sprinterskich i namówił sprintera Jesse’go Owens’a by ich użył. Sportowiec zdobył 4 złote medale tym samym rozsławiając buty Dasslerów i powodując burzę zamówień z całego świata. Przed II Wojną Światową bracia sprzedawali 200tys par butów rocznie (30 rodzajów dla 11 dyscyplin). 

Podczas wojny fabryka przerzuciła się na produkcję broni przeciw-czołgowej (sic!). 

Obaj bracia dołączyli do Nazistów (chociaż Rudolf bardziej niż Adolf). Podczas ataku bombowego w 1943 kiedy Adi z rodziną weszli do schronu, w którym Rudolf z rodziną już byli, Adi wypowiedział słowa "The dirty bastards are back again," odnosząc się do planów wojennych aliantów. Niestety Rudolf był przekonany, że to o nim i jego rodzinie. To i przekonanie, że brat wydał go amerykańskim żołnierzom jako członka SS przyczyniło się do rozłamu.

W 1947 bracia rozstali się. Rudi założył swoją firmę RUDA (Rudi Dassler), która później została przemianowana na PUMA. A Adi zarejestrował swoją jako ADIDAS AG. (od pierwszych liter imienia i nazwiska Adi Dassler). Zdanie all day I dream about sport (cały dzień marzę o sporcie), które jest niekiedy uważane za właściwe pochodzenie nazwy, powstało później. 

Pierwsze powojenne buty były robione z płótna i gumy z amerykańskich zbiorników na paliwo. Znakiem firmowym zostały trzy paski oznaczające potrójne wzmocnienie buta. 

Adi Dassler był pierwszym przedsiębiorcą, promujący swoje innowacje poprzez sport i sportowców (np. Muhammad Ali). Przełomowym momentem w historii firmy było złoto drużyny niemieckiej na piłkarskich World Cup w 1954. Piłkarze mieli na sobie korki Adidasa.

Od 1972r. znakiem firmowym jest również koniczynka, symbolizująca ducha igrzysk olimpijskich oraz połączenie 3 kontynentów.

Obecnie firma dzieli się na Adidas Sport Performance – produkty dla sportowców, Adidas Original – kolekcja ubrań, butów i dodatków do codziennego użytku. Adidas Style – codzienna  moda zainspirowana sportem.To tłumaczy 2 osobne sklepy Adidasa w łódzkiej Manufakturze.



Adidas ma na swoim koncie 700 patentów i praw autorskich na swoje produkty.

Adi Dassler zmarł w 1978, w wieku 78 lat.

"Impossible is Nothing" - hasło reklamowe Adidasa.


wtorek, 23 sierpnia 2011

Spostrzeżeń ciąg dalszy


  • Niemcy przepuszczają na pasach. Nawet jak się dopiero do nich podchodzi. Bardzo miły zwyczaj – będę musiała uważać, żeby się nie zapomnieć w Polsce.
  • Rowery – jest ich tu całe mnóstwo! Zwłaszcza w pobliskim Erlangen, które jest miasteczkiem studenckim (nie dziwi więc ilość dwukołowców). Żeby nie być gorsza, też sobie kupiłam. Na transakcji z Jugosłowianinem utargowałam 5 euro, które wydałam na blokadę (to chyba polska mentalność?). No ale wracając do tematu, w samym Herzogenaurach mają chyba więcej ścieżek niż w całej Polsce. I to jakich ścieżek. Wyobraźcie sobie, że są tu asfaltóweczki biegnące przez środek pola, tak tak, to jest właśnie „Zachód”.
  • Wspominałam wcześniej jak to z uporem maniaka witałam się uśmiechem i podniesieniem ręki z innymi biegaczami. I że było to najczęściej nieodwzajemnione. Już domyślam się dlaczego. Otóż dowiedziałam się, że w Bawarii patrzenie rozmówcy w oczy to cecha obywateli byłej NRD, czyli obywateli niższej klasy według większości Bawarczyków. Już nie będę się witać…
  • Znalazłam źródełko z wodą pitną gdzieś w połowie jednej ze ścieżek biegowych. To się nazywa infrastruktura! Na tym samym treningu zamotałam się do tego stopnia, że zatrzymywałam pana na traktorze, żeby się dowiedzieć którędy do domu. Chyba czas pomyśleć o zegarku biegowym z GPS’em.
  • Duże sklepy zamykają w tygodniu o godzinie 20, małe o 18 (w sobotę o 14), w niedziele są nieczynne i nie ma całodobowych.  Normalnie powrót do przeszłości! Jest to podobno element specjalnego programu prorodzinnego, do którego będę zmuszona się przyzwyczaić.
  • W swej dobroci przywiozłam do biura kilogram polskich czekoladek. Taki sam zwyczaj miałam w Irlandii. I o ile w Irlandii, mniej więcej do lunchu, pudełko było puste, tak tutaj chyba z tydzień było jedzone. Niemcy to jednak bardzo zachowawczy naród.
  • Odkryłam napój Schwip-Schwap, który jest ni mniej ni więcej tylko połączeniem Coli i Fanty – ciekawe po co to ładować w jedną butelkę?
  • I skoro o butelkach mowa… Wczoraj po zrobionych zakupach zauważyłam, że mam dodatkową pozycje na paragonie. Pierwsza myśl – ‘oszwabili’ mnie na 25 centów! Ale, że nie chciało mi się kłócić o złotówkę, to darowałam. Dzisiaj ta sama pozycja pojawiła się na paragonie?! Postanowiłam to sprawdzić i co się okazało. Nasi zachodni sąsiedzi mają kaucję na plastikowe butelki PET. Co tłumaczy fakt, że ludzie w biurze są poobstawiani tak owymi (myślałam, że są tak zarobieni, że po prostu nie mają kiedy ich do kosza wynieść).  
moje 'nowe' cudeńko