galeria zdjęć z Niemiec: http://www.facebook.com/media/set/?set=a.10150358717089073.401511.555969072&l=886c05bdec&type=1

galeria zdjęć z Indii: http://www.facebook.com/media/set/?set=a.10150242806114073.366015.555969072&l=363fc7b216

wtorek, 23 sierpnia 2011

Spostrzeżeń ciąg dalszy


  • Niemcy przepuszczają na pasach. Nawet jak się dopiero do nich podchodzi. Bardzo miły zwyczaj – będę musiała uważać, żeby się nie zapomnieć w Polsce.
  • Rowery – jest ich tu całe mnóstwo! Zwłaszcza w pobliskim Erlangen, które jest miasteczkiem studenckim (nie dziwi więc ilość dwukołowców). Żeby nie być gorsza, też sobie kupiłam. Na transakcji z Jugosłowianinem utargowałam 5 euro, które wydałam na blokadę (to chyba polska mentalność?). No ale wracając do tematu, w samym Herzogenaurach mają chyba więcej ścieżek niż w całej Polsce. I to jakich ścieżek. Wyobraźcie sobie, że są tu asfaltóweczki biegnące przez środek pola, tak tak, to jest właśnie „Zachód”.
  • Wspominałam wcześniej jak to z uporem maniaka witałam się uśmiechem i podniesieniem ręki z innymi biegaczami. I że było to najczęściej nieodwzajemnione. Już domyślam się dlaczego. Otóż dowiedziałam się, że w Bawarii patrzenie rozmówcy w oczy to cecha obywateli byłej NRD, czyli obywateli niższej klasy według większości Bawarczyków. Już nie będę się witać…
  • Znalazłam źródełko z wodą pitną gdzieś w połowie jednej ze ścieżek biegowych. To się nazywa infrastruktura! Na tym samym treningu zamotałam się do tego stopnia, że zatrzymywałam pana na traktorze, żeby się dowiedzieć którędy do domu. Chyba czas pomyśleć o zegarku biegowym z GPS’em.
  • Duże sklepy zamykają w tygodniu o godzinie 20, małe o 18 (w sobotę o 14), w niedziele są nieczynne i nie ma całodobowych.  Normalnie powrót do przeszłości! Jest to podobno element specjalnego programu prorodzinnego, do którego będę zmuszona się przyzwyczaić.
  • W swej dobroci przywiozłam do biura kilogram polskich czekoladek. Taki sam zwyczaj miałam w Irlandii. I o ile w Irlandii, mniej więcej do lunchu, pudełko było puste, tak tutaj chyba z tydzień było jedzone. Niemcy to jednak bardzo zachowawczy naród.
  • Odkryłam napój Schwip-Schwap, który jest ni mniej ni więcej tylko połączeniem Coli i Fanty – ciekawe po co to ładować w jedną butelkę?
  • I skoro o butelkach mowa… Wczoraj po zrobionych zakupach zauważyłam, że mam dodatkową pozycje na paragonie. Pierwsza myśl – ‘oszwabili’ mnie na 25 centów! Ale, że nie chciało mi się kłócić o złotówkę, to darowałam. Dzisiaj ta sama pozycja pojawiła się na paragonie?! Postanowiłam to sprawdzić i co się okazało. Nasi zachodni sąsiedzi mają kaucję na plastikowe butelki PET. Co tłumaczy fakt, że ludzie w biurze są poobstawiani tak owymi (myślałam, że są tak zarobieni, że po prostu nie mają kiedy ich do kosza wynieść).  
moje 'nowe' cudeńko

1 komentarz:

  1. Heh,
    szczególnie to ostatnie mi się podoba, to się nazywa motywacja do zbierania butelek :)

    OdpowiedzUsuń