galeria zdjęć z Niemiec: http://www.facebook.com/media/set/?set=a.10150358717089073.401511.555969072&l=886c05bdec&type=1

galeria zdjęć z Indii: http://www.facebook.com/media/set/?set=a.10150242806114073.366015.555969072&l=363fc7b216

czwartek, 19 maja 2011

Indie - część czwarta


* W popularnym Domino Pizza do placka dostałam małe saszetki. Ucieszyłam się myśląc, że to keczup – było to oregano i chilli. Co kraj to obyczaj.
* Kupiłam gotowaną kolbę kukurydzy. Po wyjęciu z wody, sprzedawca wydłubał jedno ziarenko i dał mi, żebym spróbowała, czy już jest wystarczająco ugotowana (to się dopiero nazywa „customer care”)! Po mojej aprobacie położył kolbę na liściach kukurydzianych i wysmarował całą jakimiś przyprawami – była tak pikantna, że łzy ciekły… Na przyszłość muszę zareagować zanim mi zmarnuje jedzenie!


* Hindusi mają umiłowanie do lusterek i wszystkiego, co się świeci. Przypinają je do ubrań, torebek (za to, o ironio, usuwają lub składają w samochodach od strony pasażera). Ciekawostką jest jadalne sreberko wykorzystywane w wypiekach.
* Ostatni aerobik odbywał się przy dyskotekowej przeróbce Ghost Busters. Trudno było powstrzymać śmiech.
* Wykrywacze metalu i prześwietlacze torebek są ustawione przy wejściu do kina, centrum handlowego, itp. Dodatkowo wszędzie macają torebkę w poszukiwaniu nie wiem czego.
* W większości sklepów na głównych ulicach drzwi otwiera Ci portier/ochroniarz.
* Ponieważ jest tu mało monet w obiegu – reszta jest nieraz wydawana w cukierkach.
* W hinduskiej telewizji z każdego filmu wycinane/wyciszane są przekleństwa (i gwiazdkowane w napisach – na angielskich kanałach zazwyczaj są napisy pod filmami).
* Mamy w pobliżu campusu przyjaciela – jest nim ptak (niewiadomego gatunku), który codziennie pohukuje w ten sam sposób – taka tutejsza kukułka.
* Z racji ilości jednośladów na ulicach, przy wejściach do budynków na campusie można znaleźć specyficzne wieszaki na kaski. Oczywiście kaski są noszone przez co trzeciego motocyklistę, albo i rzadziej.


* Hindusi mają jakiś wewnętrzny radar w odnajdywaniu białych. Nie wiem jak to działa, ale jak już jakiś Hindus pozna Cię z imienia to spotykasz go w najmniej oczekiwanych miejscach… Ostatnio zagadał mnie jakiś koleś na siłowni – dwa dni później zawołał mnie po imieniu na korytarzu w pracy (tu jest chyba z 10 biurowców, każdy ma po 7-8 pięter!), przypadek? Wcześniej w OSHO poznałam innego, nie wiem jakim cudem spotkałam go później na ulicy… Koleżanka poznała Hindusa gdzieś w mieście – później jeszcze kilka razy go przypadkiem spotykała. 
* Dużym błędem jest również podanie Hindusowi jakichkolwiek namiarów na siebie (żeby się w końcu odczepił, bo raczej nie w celu podtrzymania znajomości). Błąd ten, raz popełniony, to niekończący się łańcuszek smsów czy maili (nie zniechęca ich brak odpowiedzi).
* W wielu miejscach miasta poustawiane są zabytkowe czołgi i inne elementy uzbrojenia. Ot takie ozdóbki a’la Rudy 102.
* Hindusi trzymają się za ręce i obejmują na ulicach – jakoś trudno mi z tym przejść do porządku dziennego.
* Tutejsza Coca-Cola nazywa się Thums Up i smakuje nieco inaczej niż normalna Coca-Cola, mimo iż jest produkowana przez ten sam koncern.
* Po miesiącu dowiedziałam się, że „Adzia-adzia” znaczy „Spoko, spoko” (a nie jak dotychczas myślałam „Ok.”). Tutejsze „Ok.” to „Barobar” – też fajnie.
* Nie ma tu kultury przepuszczania kobiet w drzwiach, ale pracuję nad tym.
* Lubują się w prażynkach wszelkiego rodzaju. Mnóstwo dań i przekąsek jest smażonych na głębokim tłuszczu, mimo to powiedziałabym, że jest to raczej szczupły naród.
* Na ulicy można kupić na wagę (a właściwie na kubeczki) różne prażone orzeszki, suszony groszek, cieciorkę. Po odmierzeniu porcji sprzedawca przesypuje produkt do rożka zrobionego z kawałka gazety. To się nazywa ekologia!
* „Wine shop” – słowo klucz na zdobycie alkoholu w mieście. Nawet rikszarze niemówiący po angielsku wiedzą o co chodzi.
* Większość ciężarówek poruszających się po mieście jest bardzo kolorowa, przez co niewątpliwie bardziej widoczna. Jeśli weźmiemy pod uwagę, że w prawie dżungli, zwanym również indyjskim prawem drogowym, pierwszeństwo ma większy, to rzeczywiście dobrze, żeby był widoczny.


* W bardzo wielu miejscach ustawione są budki do uiszczanie opłat drogowych. Nie są to duże pieniądza 15 – 30 Rs, pozostaje tylko pytanie, za co się płaci?

2 komentarze: