galeria zdjęć z Niemiec: http://www.facebook.com/media/set/?set=a.10150358717089073.401511.555969072&l=886c05bdec&type=1

galeria zdjęć z Indii: http://www.facebook.com/media/set/?set=a.10150242806114073.366015.555969072&l=363fc7b216

czwartek, 5 maja 2011

Menu restauracji Ganesh przestało być zagadką!

Jak wiadomo, co kraj to obyczaj. Również kulinarny. Przez blisko trzy tygodnie pobytu w Indiach miałam okazję popróbować rozmaitych specjałów tutejszej kuchni (strach pomyśleć, że jeszcze kolejne 3 tygodnie mam wytrzymać bez schabowego!).

Chleb
  • Hindusi jedzą głównie tzw. flatbread, czyli coś pomiędzy tortillą a naleśnikiem w różnych wariacjach. Przyrządzają go z różnych rodzajów mąki, raz smażą na oleju, raz na maśle, nieraz dodają coś do "surowego" ciasta np. czosnek.
  • Nazywa się to Paratha/Chapati/Roti/Naan i nie jestem w stanie odróżnić które jest które…

 

Mamy też chleb "prażynkopodobny":
  • Papad – ni to maca, ni to andrut.
  • Bhatura – tortilla smażona w głębokim tłuszczu. 

Jeśli opcja indyjska komuś nie odpowiada, to można tutaj zjeść również dość typowy chleb tostowy, natomiast należy zapomnieć o przepysznym polskim wypieku z chrupiącą skórką…

Nabiał
  • Z łatwością można kupić tu omlety. Najczęściej z dodatkami takimi jak: grzyby, pomidory, chilli.
  • Poza tym popularne są jajka – jako dodatek do ryżu.
  • Jogurty dostępne są głównie w postaci "lassi" (Lassi można kupić w foliówkach ze słomką, tak jak napoje w Polsce w późnych latach 80-tych). Zdarzają się też jogurty Danone w naszym hotelowym sklepiku (dostawa jest 2 razy na miesiąc!). Jak się możecie domyślić, po każdej dostawie następuje szybkie natarcie Polaków na sklep i tego samego dnia jogurty znikają z półki.
  • Mleko – najczęściej pite jako składnik shake’ów, do nabycia również UHT w kartonach (nie zawsze dostępne).

Obiad
  • Dania indyjskie serwowane są jako tzw. thali (talerz).
  • Mamy Veg Thali i Non-veg Thali (prosty wybor).
  • Każde thali to zestaw różnych dań, każdego po troszku (dzięki temu tak wiele już spróbowałam).
Thali
  •  Generalnie potrawy indyjskie to papki – niewiele do gryzienia.
  •  Każda jest pikantna (mniej lub bardziej).
  •  Je się palcami lub łyżką. W całym campusie nie widziałam ani jednego noża w kantynie.
  •  Nie ma szklanych talerzy – je się na plastikowych lub metalowych tacach.
  •  Ciężko znaleźć jakąkolwiek serwetkę.

I tak na thali może znaleźć się:
  • Aloo gobi – ziemniaki (aloo), kalafior (gobi) i indyjskie przyprawy.
  • Samosa – ciasto francuskie uformowane w trójkąt nadziewane przyprawionymi ziemniakami, cebulą, grochem, soczewicą lub kurczakiem.
  • Biryani – ryż z przyprawami, mięsem, warzywami lub jajkiem.
  • Chole bhature – danie z grochu podawane ze smażonym flatbread’em.
  • Rajma – danie z czerwonej fasoli i sosu z indyjskimi przyprawami serwowane z ryżem lub roti.
  • Chilli soy chunks – kotleciki sojowe w sosie chilli.
  • Paneer – tutejszy ser przyrządzany na wiele sposobów (nie umywa się niestety do sera polskiego, ehhh tęsknie za serkiem wiejskim…).
  • Dosa – naleśnik zrobiony ze sfermentowanego ciasta zrobionego ze zmiksowanego ryżu i soczewicy z nadzieniem np. ziemniaczanym. Wiem, wiem, słowo ‘sfermentowane’ wywołuje mieszane uczucia, ale jak dla mnie, najlepsze indyjskie danie, które dotychczas jadłam.

Dodatkowo mała instrukcja:
  • Dal – danie przygotowane z roślin strączkowych (soczewica, groch, cieciorka, fasola).
  • Tadka – mocno przyprawione danie, usmażone na małej ilości tłuszczu.
  • Masala – określenie mieszanki przypraw najczęściej czosnku, imbiru, cebuli i chilli.
  • Tikka masala – smażone lub pieczone danie z masalą.
A tu kilka zdjęć:


 Mięso
  • Ciężko jest tu kupić jakiekolwiek danie mięsne, a jeśli już to kurczak lub baranina (mutton).
  • Kurczaki tutaj są wielkości gołębi (co poniekąd daje do myślenia...).
  • Kurczak w potrawie najczęściej nie jest ‘boneless’, wiec trzeba się jeszcze pobawić w obgryzanie tych małych kosteczek.
  • Ciekawostką mięsną jest radośnie brzmiący: Chicken Lollipop (zdjęcie poniżej) – komentarz zbędny.
Chicken lollipop
 Czymże byłby obiad bez deseru?
  • Gulab jamun – ciasto zrobione z mąki z mlekiem uformowane w kuleczki i usmażone w głębokim tłuszczu podane ze słodkim syropem przyprawionym kardamonem – PASKUDZTWO!
  • Sheera – słodka owsianka z orzechami, rodzynkami, kokosem.
  • Balushahi – deser podobny do pączka – smaczny, ale tłusty jak diabli! Czuje się grzech podczas jedzenia...


 Co do picia:
  • Hindusi piją bardzo dużo świeżo wyciskanych skoków owocowych (z racji dostępności owoców). Niestety najczęściej te soki nie są zimne, co obniża znacznie walory smakowe.
  • Można również dostać sok marchewkowy czy z buraków.
  • Lassi – napój jogurtowy o różnych smakach (najpopularniejszy jest mango, ale lassi jest również pite na słono).
  • Masala chai – napój zrobiony z herbaty, mleka i masali (jeśli nie jest przesłodzony, to smakuje świetnie)


Warzywa
  • Zasadniczo dostępne jest większość warzyw, które mamy w Polsce, ale smakują one nieco inaczej. Na przykład pomidory, które można tutaj kupić, nie byłyby dopuszczone przez Komisję Europejską do sprzedaży – są niesymetryczne i mają plamki, ale za to ich smak jest niepowtarzalny – od razu czuć to słońce, w którym dojrzewały!
  • Próbowałam tutaj już kalafiora, marchwi - wyjątkowo słodka, buraków (najlepsze w postaci soku), cebuli, kukurydzy (przepyszna, krucha i słodka), ziemniaka (zupełnie jak polski), kiełków, cieciorki.
  • Polubiłam tutejsze sałatki warzywne - niczym nie przypominają tego, co znam z Europy, ale można gryżć, w przeciwieństwie do typowych indyjskich papek.
  • Jeśli chodzi o nowości to jadłam "white cucumber", który smakuje jak... ogórek, kwaśnego mango (jako składnik sałatki) i przepękle ogórkowatą (bitter melon) - smakuje równie beznadziejnie jak brzmi...

  

Owoce
  • Hindusi solą sałatki owocowe.
  • Cukier i sól nie są krystalicznie białe.
  • Mango jest narodowym owocem Indii.  

Mango


 Owoce, których wcześniej nie probowałam:
  •  Guava – troche przypomina gruszkę, jest ziarnista i lekko kwaskowa, ma małe, twarde pestki i specyficzny zapach, który roznosi się po całym pokoju.
  • Chicku – znowu coś jak gruszka, ale ma jedną dużą pestkę. 
  • Jackfruit – hmmmm, chyba najbardziej do liczi podobne, chociaż rośnie zupełnie inaczej. To są takie kulki z dużą pestką zamknięte w dużym zielonym i chropowatym owocu.
  • Narangi – połączenie pomarańczy, grejpfruta i limonki.
  • Papaya – troche jak melon – ma dużo czarnych pesteczek w środku.
Oczywiście można tu także kupić arbuzy, melony, kokosy, ananasy, jabłka, gruszki, truskawki, granaty, liczi.



Wyczytałam również o wielu egzotycznych owocach dostępnych w Indiach. Któregoś dnia wybiorę się chyba na poszukiwania tychże na targach owocowych. Wyglądają apetycznie, czyż nie?

3 komentarze:

  1. Mimo wszystko głodny się zrobiłem..

    OdpowiedzUsuń
  2. Dragon friuta to chyba razem próbowałyśmy???czy tylko ja z Marcinem??w każdym razie totalnie bez smaku przynajmniej ten kupiony w Irlandii...a mango zazdroszcze pewnie są soczyste słodkie i takie orzeźwiające...aż mi ślinka cieknie mniam

    OdpowiedzUsuń
  3. heh, że niby Anonimowy komentarz :)
    Marta, chyba masz racje - mogłyśmy próbować razem Dragon Fruit ale ni cholery nie pamiętam jak to smakowało ;)

    OdpowiedzUsuń